Autor:
• niedziela, sierpnia 06th, 2017

Z okazji trwania imprezy „Grodziskie Piwobranie 2017”, udało mi się zwiedzić browar w Grodzisku Wielkopolskim, w którym warzone jest „Piwo z Grodziska”, czyli po prostu „Grodziskie”. Dla niewtajemniczonych: piwo gatunku „Grodziskie” jest piwem pszenicznym, warzonym od około 1300 roku, lekkim, niskoalkoholowym, o lekko dymiono-wędzonym smaku. Według obecnie obowiązującej klasyfikacji, jest to jedyny Polski gatunek piwa na świecie (choć podobno niemcy ostatnio nam brużdżą i przebąkują, że tak na prawdę to oni wymyślili…). Ja osobiście nie przepadam na piwami pszenicznymi, ale akurat grodziskie łykam z chęcią, i z poczucia patriotyzmu zawsze staram się mieć kilka w piwnicy.

Wracając jednak do przedmiotowego browaru – byłem mile zaskoczony, jak został odbudowany po niszczących latach 90-tych. Z ruiny przeistoczył się w piękne przedsiębiorstwo i bardzo fajnie, że zamiast wszystko zburzyć i postawić od nowa, ocalono stare rozwiązania. Czuć tam klimat i nie mówię tu nie tylko o miłym każdemu piwowarowi zapachu brzeczki, fermentującej w otwartych tankach.
Samo zwiedzanie zorganizowane zostało w sposób bardzo przemyślany i mogę o nim mówić tylko w superlatywach. Za jakiekolwiek niedociągnięcia powinienem winić tylko siebie, a to dlatego, że nastawiałem się na to zwiedzanie od dwóch lat. Pierwotnie planowałem tego tripa już w zeszłym roku, ale pogoda nie zachęcała do podróży (motocyklem). W tym roku też nie było z aurą za ciekawie, ale zawziąłem się i pojechałem pomimo przelotnych deszczy. W efekcie długiego oczekiwania, zbudowałem sobie w głowie obraz tego browaru jako dużej instytucji, którą będę długo zwiedzał niczym jakiś Luwr. Jak okazało się na miejscu, jest to raczej taka nanofirma, którą dało się obejść w 20 minut, i to zaglądając w każdy kąt i oglądając dokładnie każdy plakat na ścianie. W efekcie rychłe zakończenie zwiedzania bardzo mnie zdziwiło i nawet na chwilę przystanąłem z kołaczącą się myślą: „To już?”. Inna sprawa, że browar warzy piwko, ale do butelkowania, to ono jedzie gdzie indziej. Dokąd? Pracownik browaru nie chciał zdradzić.
No właśnie – chodziłem sobie po tym browarze z kamerką na kijku i filmowałem co się dało. Robiłem to z czystej ciekawości i chęci posiadania takiego filmiku, bo jak powszechnie wiadomo, produkcja piwa bardzo mnie interesuje. I chyba przez to, czułem jakąś lekką rezerwę browarników w rozmowach ze mną. Już na dzień dobry przy wejściu zostałem poinformowany, że filmować i robić zdjęcia mogę wyłącznie na własne potrzeby, a nie w celach komercyjnych (wiedziałem to już wcześniej, bo czytałem regulamin zwiedzania). W porządku, rozumiem to, szanuję, i żadnych materiałów tego typu nie zamieszczę nawet na tym moim blogu (który w żadnym razie nie ma charakteru komercyjnego). Ale robienie wielkich tajemnic z tego, czy tamtego szczegółu produkcji, to już lekka przesada – nie produkują tam przecież bomb. Jak jest uwarzone grodziskie wie każdy, kto choć oględnie siedzi w temacie, a mi też przecież nie chodziło o kontrolę ksiąg rachunkowych.

Ale nic to. Ważne, że wycieczka była bardzo udana i z przyjemnością zobaczyłem pierwszy raz w życiu na żywe oczy, jak robi się piwko na skalę przemysłową. I powiem wam, że żadna filozofia – tylko robić. A właścicielom i pracownikom browaru dziękuję za możliwość zwiedzenia i życzę powodzenia w biznesie. Ja gdy tylko mam okazję, kupuję butelczynę warzonego przez nich piwka.

Wyślij na:
  • Facebook
  • Wykop
  • Twitter
  • MySpace
  • Google Bookmarks
  • Śledzik
  • email
Kategorie: Różne, Wyprawy | Tagi: , , ,
Możesz śledzić komentarze do tego wpisu przy pomocy RSS 2.0 Both comments and pings are currently closed.

Komentowanie zamknięte.