Kiedyś zamieściłem taki filmik:
Minęły ledwie dwa miesiące (z małym haczykiem), a Bies w tym samym miejscu wyglądał już jak poniżej. Mam nadzieję, że nie przesadzi z tym rośnięciem… 😉
Kiedyś zamieściłem taki filmik:
Na filmiku Bies z bratem Hektorem. Bies w szelkach, Hektor z obrożą. Wiek – około 4 miesięcy.
Przez to całe niezadowolenie społeczne związane z ACTA, licho znowu podsuwa mi pewien pomysł i kusi. Chodzi o rozkręcenia specyficznej akcji wyborczej…
Nie biorę udziału w wyborach do sejmu. Z definicji. Co to za demokracja, gdy ty głosujesz na jedną osobę, a do parlamentu dostaje się inna, wybrana przez szefa partii. Może w innych, bardziej cywilizowanych krajach ten system się sprawdza, ale przy naszym uburakowieniu życia politycznego jest jak widać. O jednomandatowych okręgach wyborczych do sejmu przestałem już marzyć, bo choć politycy mówią o nich sporo, jednak NIGDY sami z siebie nie zmienią w ten sposób ordynacji. Wszyscy wiemy, że w ten sposób część kolegów zostałaby odciągnięta od koryta. Cóż więc robić? Jak wyciąć ten wrzód z Wiejskiej?
– Niech żyje Rewolucja!!! – zawołali i ruszyli szturmem na Pałac Zimowy.
Owszem można i tak, ale szkoda niszczyć te nieliczne zabytki, które jeszcze nam zostały po serii osatnich wywoleń. W naszych warunkach rewolucję można spróbować wywołać pokojowo i w majestacie prawa. Oto przepis:
Do wyborów chodzi zwykle nieco mniej niż 50% uprawnionych. A i z tych co chodzą, część bierze udział wyłącznie z poczucia obywatelskiego obowiązku. Nie widząc innej alternatywy, głosują na “mniejsze zło” lub po prostu wrzucają do urny nieważne kartki.
Otóż dla tych ludzi (dla nas), można założyć ruch obywatelski o nazwie np. “Żaden z nich” i wystartować w wyborach. Z tym, że wszyscy wybrani w ramach wspomnianego ruchu posłowie z mety rezygnowaliby z poselskich mandatów. Chodzi o pokazanie obecnym rządzącym, że ponad połowa społeczeństwa nie życzy sobie w sejmie żadnego z nich i daje temu wyraz w sposób bezpośredni i nie budzący wątpliwości.
Scenariusze dalszego rozwoju sytuacji zależałyby od poparcia społecznego dla takiej akcji. Mam jednak wrażenie, że wszystkim politykom dałaby ona do myślenia a niewykluczone, że przy 50% poparciu wyborców, zapoczątkowałaby w naszym życiu publicznym poważne zmiany.
Kusi mnie, oj kusi…