• środa, września 25th, 2013
Chyba ponad rok czasu… broniłem się przed prośbami Kokosa, żeby zrobić mu case na użytkowany przez niego i intensywnie wożony po koncertach piec Mesy. Wykręcałem się na wszelkie możliwe sposoby, bo co tu kryć – nie chciało mi się (sporo przy tym marudnej, precyzyjnej roboty). Kokos jednak nie należy do ludzi, którzy się łatwo zniechęcają i czekał na odpowiedni moment. Pewnego wieczoru postawił na stole likwidator oporów, poczekał, aż specyfiku znacznie ubędzie i zaatakował jak Jet Lee. Zanim się zorientowałem o co chodzi, już powiedziałem: „Dobra, zrobię, i do tego z pedalboard-em w komplecie”. A że z kolei ja nie należę do ludzi, którzy cofają raz wypowiedziane słowa – machina ruszyła.
Pomyślałem, że skoro już mam działać, to zrobię również duży pedalboard dla siebie. W miarę upływu lat zaczęło mi przybywać różnych kostek i ten który zrobiłem kilka lat temu, jakoś dziwnie się skurczył. A skoro już robię dwa pedalboard-y, to równie dobrze mogę zrobić trzy – trzeci się sprzeda, albo kogoś obdaruje.
Zazwyczaj wszelkie działania zaczynam od jakiegoś szkicu. Ale, że z robieniem różnych gitarowych skrzynek mam już trochę doświadczenia, darowałem sobie papier i cały projekt opracowałem i trzymałem wyłącznie w głowie. Dębowa sklejka boazeryjna. Jak tylko ją zobaczyłem zrozumiałem, że nie będzie żadnego oklejania skają, czy czym tam jeszcze.

Wszystkie klejenia na prosty zamek. Tak jest dużo solidniej niż przy klejeniu czołowym, a jednocześnie eliminuje się potrzebę wzmacniania łączenia dodatkowymi listwami.

Wpusty robione ręczną frezarką

Klejenie

Klejenie
Odrobina precyzji i wszystko pasuje jak ulał
Szlifowanie. To trzeba zrobić naprawdę dokładnie nawet przy późniejszym oklejaniu, a co dopiero, gdy drewno ma być na wierzchu.
Case na Meskę nabiera kształtu.
Bejcowanie. Dla kontrastu boki będą ciemniejsze niż lica.
Produkcja niskomasowa.
Skrzynka niemal gotowa, niedługo lakierowanie. Ale wcześniej…
Gdy zobaczyłem te puste przestrzenie na licach przyszło mi do głowy, żeby przyozdobić je jakimś własnym logiem. W ten sposób powołałem do życia markę OldTimes, której logiem jest sylwetka dinozaura na tle gwiazd. Logo zostało wypalone na wszystkich skrzynkach – palnikiem przez blaszany szablon. Tym znakiem będę w przyszłości oznaczał wszystkie moje wyroby.
Po wypaleniu marki
I po lakierowaniu. Lakier Domalux półmat do podłóg. Ten podłogowy lakier jest bardzo trwały i wytrzymały – cechy niezbędne przy skrzynkach, które z natury mają być nieźle poniewierane.
Montaż okuć.
Montaż aluminiowych profili na połączeniach. Tutaj też niezbędna jest wysoka precyzja.
I klejenie. Butapren jest niezastąpiony.
A na Butapren gąbka techniczna.
Meska będzie miała tu wygodnie.
Zbliżenie montażu motylka. Mesa swoje waży, więc postanowiłem podejść do sprawy solidniej.
Pedalboard-y od środka.
Rodzina w komplecie.
A tak to wygląda w praktyce.
czwartek, 26. września 2013
Miruś, toż to piękne niemiłosiernie jest.
piątek, 27. września 2013
Szacun otwieraj produkcję masową. Chińczyki oferowane w „profesjonalnych” sklepach nie umywają się. (RockCase 12U nie wytrzymał z dwoma TAmp 2400)
sobota, 28. września 2013
Nie wytrzymałbym konkurencji – jest w polsce kilka firm, które zawodowo produkują kejsy na zamówienie za połowę tego, co ja bym musiał skasować, żeby wyjść na swoje. No chyba, że też robiłbym sztampówkę, czyli pudełka z dykty oklejonej skają – ale chyba szkoda życia na robienie tandety 🙂
sobota, 28. września 2013
@Valdi
Się gra, się ma 😉
wtorek, 1. października 2013
Ty no nie…..nie przestajesz mnie zadziwiać kuzyn. OOOOj nie przestajesz. A co z moim łukiem? Cisza jakaś taka…ale chyba wiem już jak do sprawy podjeść. Likwidator oporów………
piątek, 4. października 2013
Cisza, bo wciąż badam temat. Najfajniej by było zrobić taki łuk metodą tradycyjną. Ale zdobycie naturalnych materiałów i ich odpowiednia obróbka zajęłaby lata. Szukam tworzywa współczesnego o odpowiednich parametrach, a to nie takie proste. Z kolei na robotę z byle czego szkoda czasu. Sprawa po prostu musi dojrzeć 😉