Nie jestem zwolennikiem grzebania w mechanizmach precyzyjnych, ale czasami gdy coś nawala nie mam oporów, by zdjąć pokrywkę i zerknąć z góry co i jak. Tak też zrobiłem z moim Nikonem D40 w którym posłuszeństwa odmówiła wbudowana lampa błyskowa.
Objaw był następujący: mimo uniesienia lampy aparat wciąż uznawał, że jest ona zamknięta i uparcie pstrykał zameczkiem zwalniającym.
Diagnoza: aparat nie wie, że lampa została już uniesiona, czyli przestał działać czujnik jej położenia. Uszkodzenie może być albo mechaniczne (coś może da się zrobić), albo elektroniczne (mogiła – bez serwisu się nie obejdzie).
Długo się wahałem, czy nie wysłać aparatu do serwisu. Ale raz, że szkoda by mi było zostać bez niego przez te 2-3 tygodnie a dwa, że uszkodzenie mogło być duperelą, za którą serwis prawie nic nie robiąc, skasowałby mnie jak za zboże. I miałem rację – po prostu blaszka czujnika położenia lampy spadła z kołka.
To wszystko. Uszkodzenie można naprawić samemu w ciągu minuty – bez kosztów i straty czasu.
.
.