Autor:
• niedziela, lutego 14th, 2010

Od kiedy pamiętam, poezja mnie nudziła. No, może poza pojedynczymi wierszami z gatunku poezji batalistycznej (Iliada, Reduta Ordona, Grób Agamemnona itp.), a i to na skutek „przymusu szkolnego”. Cóż, wały korbowe od zawsze wydawały mi się bardziej zajmujące od metafor i porównań.

Wczoraj jednak trafiłem na stronę poety Mariusza Cezarego Kosmali i ze względu na (przypadkową, jak myślę) zbieżność nazwisk z ciekawości zerknąłem na twórczość tego człowieka.

I tu mam trzy słowa do niego: „Gościu, jesteś świetny!”

A na dowód przytoczę jeden z wierszy, który ubawił mnie serdecznie. Życie często bywa jak męczący sen 🙂

Wielkie nieba
Mariusz Cezary Kosmala

Wieczorem z psem wyszedłem na spacery. Ale
przecież ja nie mam wcale żadnego psa – nagle
uświadomiłem sobie. Naraz machinalnie

zerknąłem w swoje okno, co na pierwszym piętrze,
a tam w kuchni, ożeż ty w mordę! Sam nie wierzę,
lecz światło zapalone, a w środku ja – kręcę

się, coś robię, herbatę parzę, wtem podchodzę
do okna, otwieram je, wyglądam i: ożeż
ty w mordę! – krzyczę, bowiem siebie – jak z psem chodzę

pod oknem – widzę, chociaż uwierzyć nie mogę,
toteż mdleję raptownie, mało przy tym oknem
nie wypadam, pies ujada i ciemność potem,

ciemność nad ciemnościami… Było rano, gdy się
ocknąłem i skonstatowałem, znaczy widzę
blado przerażony, że pies mi mordę liże

i na spacer pragnie. Ale ja przecież nie mam…
Ożeż ty w mordę,
merda!

Wyślij na:
  • Facebook
  • Wykop
  • Twitter
  • MySpace
  • Google Bookmarks
  • Śledzik
  • email
Możesz śledzić komentarze do tego wpisu przy pomocy RSS 2.0 Both comments and pings are currently closed.

Komentowanie zamknięte.