W ostatnich dniach zdarzyło mi się obejrzeć dwie rodzime produkcje z 2013 r. Pierwsza to “Wałęsa. Człowiek z nadziei” Andrzeja Wajdy, a druga to “Tajemnica Westerplatte” Pawła Chochlewa.
W przypadku “Wałęsy”, pierwszą myślą jaka nawiedziła mnie po projekcji było pytanie “Po co?”. Do teraz nie mogę dojść, po co w ogóle powstał ten film. Aktorzy wspaniali, świetnie zagrane role, scenografia bez zarzutu – ale czemu to wszystko miało służyć? Jeżeli było w tym jakieś przesłanie, to do mnie nie dotarło, a drugi raz na pewno tego filmu nie obejrzę. Zaczyna się niczym, jest niby o czymś, a kończy się niczym.
Z kolei do oglądania “Tajemnicy” od razu podszedłem z dużą rezerwą. A to za sprawą czytanych wcześniej recenzji, które mieszały ten film z ziemią. W efekcie zostałem pozytywnie zaskoczony, bo obraz był ciekawszy niż zakładałem. Nie, nie jest to świetny film. W mojej ocenie jest przeciętny, nawet lekko poniżej przeciętnej, ale na pewno nie jest ostatnim gniotem. Po pierwszych kilku minutach oglądania dotarło do mnie, że nie jest to kino batalistyczne, tylko artystyczne i przy odbiorze trzeba brać na to poprawkę. Po wprowadzeniu kilku zmian, byłby to nawet niezły obraz. Co należało zrobić inaczej?
1. Przemiana Sucharskiego po załamaniu i epilepsji powinna mieć jakiś wytłuszczony w fabule powód. Oto mamy człowieka załamanego, który pod wpływem jakiegoś dramatycznego wydarzenia zmienia się i wraca do umysłowej równowagi i trzeźwego osądu sytuacji. Byłoby idealnie, gdyby przyczyna wyciągnięcia z dołka Sucharskiego jednocześnie zachwiała światopoglądem Kuby – i u niego z kolei zapoczątkowało zwątpienie i emocjonalne rozchwianie. Właśnie takimi, oklepanymi sposobami robi dobre kino.
2. Role żołnierzy są napisane źle i zupełnie niewiarygodne. Tak rozchwianych emocjonalnie obrońców, przy ich zerowym morale, niemcy przegnaliby z okopów już w pierwszym ataku. Wiadomo, że nie wszyscy jesteśmy bohaterami, a w naszym czasach o bohaterów jest szczególnie ciężko, ale pamiętajmy, że w okresie międzywojennym ludzie byli inaczej nastawieni do patriotyzmu, honoru i śmierci. Byli twardzi i nie rozczulali się nad pierdołami. Kto nie wierzy, niech rozejrzy się dookoła i poobserwuje ludzi urodzonych przed wojną. Jest ich jeszcze sporo – są niezniszczalni.
3. Wydaje mi się, że ten film jest nakręcony przy pomocy złych ujęć. Bardzo rzadko przy oglądaniu filmu myślę o kamerze i technicznej stronie ujęcia, ale przy tym filmie w kilku miejscach pomyślałem sobie, że kamera stoi nie w tym miejscu co powinna, że albo bierze sytuację za wąsko lub za szeroko.
Reasumując filmowo stan rodzimej kinematografi w 2013 r. – “Na zachodzie bez zmian”.